-Co ty tu robisz?-zapytałam, gdy wyszłam z pracy. Na dworze czekał na mnie Noel.
-Muszę z tobą pogadać.-oznajmił i spojrzał na mnie.
-Ja nie mam o czym z tobą rozmawiać. Wydaje mi się, że ostatnim razem wszystko sobie wyjaśniliśmy.
-Lily, proszę cię tylko o 5 minut rozmowy. Możemy się przejść?
-Nie.-odpowiedziałam stanowczo.-Po pierwsze, jak już mówiłam nie mam o czym z tobą rozmawiać, a po drugie, jestem umówiona.-W myślach modliłam się o to, by Harry zjawił się jak najszybciej.
-Z Harry'm? Nie rozumiesz że to nie jest dla ciebie? To nie twój świat. Przecież ty nie bardzo masz im co zaoferować.-po tych słowach w moich oczach pojawiły się łzy.- Lily, nie rozumiesz, że ja się o ciebie martwię? Nie widzisz tego? Ja naprawdę nie wiem co się ostatnio z tobą stało, ale jesteś w nich ślepo zapatrzona.-przez cały czas milczałam, a łzy powoli spływały po moich policzkach. Spojrzałam na niego, starając zobaczyć coś w jego oczach. Były jakby pełne... smutku. Zastanawiałam się czemu to robi. Czemu za wszelką cenę chce mnie zranić. Przecież byliśmy najlepszymi przyjaciółmi i tak naprawdę, to on wszystko zniszczył.
-Czemu to robisz?-spytałam, wycierając policzki.-Do tej pory wszystko było w porządku. Dopóki nie dowiedziałam się, że nie mogę na ciebie liczyć. Nie wiem dlaczego tak się stało, nie wiem czemu obwiniasz za to wszystko mnie, skoro ja nic nie zrobiłam. Przecież jakiś czas temu, sam uważałeś, że powinnam być z Harry'm, że powinnam dać im szansę. A teraz? Mówisz że się o mnie martwisz i w tym samym momencie uważasz, że powinnam przestać się z nimi spotykać.
-Lily.-nagle poczułam jak ktoś mnie obejmuje. Odwróciłam głowę i zobaczyłam Harry'ego.-Chodź.-powiedział i spojrzał się na Noela tak, jakby zaraz miał mu coś zrobić, a jego ciało było napięte. Złapał mnie w pasie i pociągnął za sobą.
-Dziękuję.-uśmiechnęłam się blado.-Dasz mi chwilę?-zapytałam Harry'ego. Brunet pokiwał potakująco głową, a ja oddaliłam się kawałek. Wyjęłam lusterko i chusteczkę. Pospiesznie wytarłam rozmazany makijaż i już po kilku minutach wróciłam do chłopaka.
-Gdzie idziemy?
-Nie wiem, może przed siebie?-zaproponował i uśmiechnął się. Nie wiem czemu, ale przy Harry'm czułam się teraz najlepiej. -To był Noel?-kiwnęłam głową- Powiesz mi co się stało?-niechętnie zaczęłam opowiadać mu o co pokłóciłam się z Noelem. Harry przez cały czas uważnie mnie słuchał. Nawet nie wiem, w którym momencie zdążyliśmy dojść do parku. Usiedliśmy na ławce.
-No i to cała historia. Sama nie wiem. Byliśmy kiedyś najlepszymi przyjaciółmi, a teraz?
-A teraz masz nas. Nie przejmuj się nim aż tak, dobrze?-chłopak uśmiechnął się do mnie.
-Dobrze.-zarumieniłam się.
-To jak, bardzo denerwujesz się warsztatami?
-Zdecydowanie tak. Nigdy nie prowadziłam czegoś takiego. Nigdy nie układałam układu dla innych osób i nie musiałam układać kroków tak, żebym mogła je komuś po kolei pokazać. Poza tym jestem nieśmiała i stresuje się w takich sytuacjach.-chłopak zaśmiał się cicho.
-A co ja mam powiedzieć? Ile tam będzie osób? Z 30? Pomyśl jak my czujemy się na koncertach, gdy patrzy na nas tysiące osób. Jasne, przywykliśmy do tego, ale początkowo wcale nie było tak łatwo. Ale w końcu robimy to co kochamy, sprawia nam to przyjemność i w pewnym momencie uświadamiasz sobie, że nie masz się czego bać. Myślę, a nawet jestem pewien, że u ciebie też tak będzie. Obiecuję, że jeśli wszystko dobrze pójdzie, jutro zabierzemy cię gdzieś.W końcu do tej pory nie doczekałaś się prawdziwej imprezy urodzinowej.
-Ej bez przesady. Nie jest źle, serio. I dziękuję. Umiesz pocieszać ludzi.-przytuliłam mocno Harry'ego. I wtedy zorientowałam się, że już dawno zaszło słońce. Na moich rękach pojawiła się gęsia skórka. Zsunęłam rękawy swetra.
-Chyba ci zimno, co?-zapytał Harry z troską w głosie. Pokiwałam energicznie głową.-Odprowadzę cię.-wstaliśmy z ławki i skierowaliśmy się w stronę mojego domu. Nie wiem czemu, ale nie chciałam się z nim rozstawać. Zaczęłam przywiązywać się do niego i reszty chłopaków, mimo iż częściej widywałam się z samym Harry'm. Nie oczekiwałam od niego niczego więcej niż przyjaźni. Zależało mi na tym, bym mogła z nim tak po prostu wyjść na spacer, pogadać. Po 30 minutach doszliśmy pod mój blok.
-Dziękuję, cieszę się, że mogę na ciebie liczyć.
-Nie masz za co Lily. Nigdy nie robię tego, czego nie chcę, więc możesz mieć pewność, że robię to z czystą przyjemnością.-uśmiechnął się, odsłaniając dołeczki, do których miałam ogromną słabość.
-Może wejdziesz, chociaż na chwilę?
-Nie dziś, zaraz musiałbym wyjść i byłoby mi trudniej się z tobą rozstać. Muszę się wyspać, ty zresztą też. Masz warsztaty.
-Słuszna uwaga, jeszcze raz dziękuję.-wtuliłam się w Harry'ego, a on odsunął mnie lekko od siebie, złapał za podbródek i pocałował. Nie protestowałam. Potem spojrzeliśmy sobie w oczy.
-Dobranoc Harry.-wyrwałam się z jego objęcia i wbiegłam do klatki. Gdy weszłam do mieszkania i zamknęłam za sobą drzwi padłam na kanapę i chyba godzinę patrzyłam się w sufit analizują wszystko, co się stało. Od kłótni z Noelem, po pocałunek z Harry'm. Umyłam się i położyłam do łóżka, nie mogłam zasnąć i uśmiech sam cisnął mi się na usta. O godzinie 1.25 dostałam wiadomość od Harry'ego: "To się więcej nie powtórzy, obiecuję." Odpisałam natychmiast: "Szkoda, to było bardzo miłe.". Odłożyłam telefon, przewróciłam się na drugi bok i usnęłam.
Od Autorki: Jest kolejny rozdział. Jak pamiętacie, poprzedni był równo tydzień temu. W każdym razie, rozdział mi się podoba, zakończenie najbardziej :). Jeśli czytasz, skomentuj :). Do następnego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz