sobota, 21 grudnia 2013

Rozdział trzynasty "Widzisz, byłaby z nas całkiem dobrana para."

Gdy się obudziłam, byłam w wyjątkowo dobrym humorze. Spojrzałam na zegarek-9.30. Poszłam wziąć prysznic, ubrałam dres i wybrałam się do sklepu po coś na śniadanie. Zahaczyłam też o kiosk i kupiłam gazetę codzienną, bo doszłam do wniosku, że nie mam pojęcia co się dzieje w mieście, a co dopiero na świecie. Gdy przyszłam do domu, postanowiłam się ubrać. Było wyjątkowo ciepło, więc założyłam sukienkę w kwiatki i zarzuciłam na to dżinsowy żakiet. Przejrzałam gazetę i zjadłam śniadanie, przygotowałam sobie też lunch, który włożyłam do torby i spakowałam się na warsztaty. Uczesałam się w kucyka. Zrobiłam też lekki makijaż. Nie wiem czemu uśmiech nie schodził mi z twarzy. Chyba byłam szczęśliwa. Ponieważ dowiedziałam się, że Emily jednak wróci dzisiaj postanowiłam napisać jej kartkę:  "Mamy sporo do pogadania, stało się coś niezwykłego! Trzymaj kciuki-mam warsztaty, widzimy się wieczorem, buziak!" . Zostawiłam ją na stole w kuchni i wyszłam z domu. Gdy wyszłam na ulicę, dostałam sms-a:  "Spotkamy się przed warsztatami?" . Był to Harry. Nie bardzo wiedziałam czego chciał, podejrzewałam, że chce pogadać o wczorajszej sytuacji, szybko odpisałam:  "Pewnie, o 13 w parku?". Na odpowiedź nie musiałam długo czekać, odpisał niemal natychmiast: "Wolę bardziej ustronne miejsce. Możesz do nas wpaść?". Zaczęłam się denerwować, ale napisałam"Dobrze, będę u Ciebie o 13.". Założyłam słuchawki na uszy i ruszyłam przed siebie. Była 11.30, więc wolnym krokiem szłam w stronę domu chłopaków, a w myślach powtarzałam kroki układu
-Cześć Liam!- przywitałam się z brunetem.
-Cześć Lily! Tęskniłem za tobą.
-Szczerze powiem, że ja za tobą też.-uśmiechnęłam się promiennie-Jest Harry?
-Jednak nie przyszłaś do mnie. Jeszcze nie ma, ale zaraz powinien przyjść. Chcesz soku?
-Jasne.
-Lily!- krzyknął Niall, gdy tylko mnie zobaczył i przytulił się do mnie.
-Cześć blondynku-poczochrałam go po głowie-Co słychać?
-A wszystko w porządku, masz dzisiaj warsztaty, prawda?
-Tak, z jednej strony nie mogę się ich doczekać, a z drugiej bardzo się denerwuję.
-Będzie dobrze, wierzymy w ciebie. Wieczorem możemy gdzieś wyskoczyć.
-Z wielką chęcią.- w tym momencie wszedł Harry.
-Hej Lils, chodź-uśmiechnął się, złapał mnie za rękę i poprowadził do swojego pokoju.
-Miło się rozmawiało!- krzyknęli Liam i Niall zgodnie.
-Miło cię widzieć Harry- spojrzałam na bruneta i uśmiechnęłam się niepewnie. On też był zakłopotany, nie wiedział co robić, to było widać.
-Przepraszam za wczoraj, to nie miało tak wyjść.
-Nie masz za co. Gdybym nie chciała, to bym się wyrwała, a nic takiego nie zrobiłam, prawda?
-Prawda. Czyli nie jesteś zła?
-Skąd!- usiadłam na łóżku- Chociaż wolałabym, żeby nasza znajomość nie szła w tym kierunku, nie tak szybko.
-Rozumiem. Cieszę się, że się nie gniewasz. Nawet nie wiesz jak bardzo się denerwowałem. 
-Niepotrzebnie.-przytuliłam go.
-Pięknie dziś wyglądasz.- uśmiechnął się szeroko, a ja poczułam jak się czerwienię.
-Dziękuję.-poczułam, że się czerwienię.
-Mam coś dla ciebie. Wyjął z kieszeni małe pudełeczko.
-Co to?
-Coś na szczęście.-gdy Harry otworzył niebieski kwadracik, zobaczyłam prześliczną przywieszkę na sznureczku-małe, srebrne kółeczko z napisem "lucky friends"
-Jest prześliczna! Ale ja nie mogę tego przyjąć Harry.
-Jak to nie? Musisz! To prezent. Ja mam taką samą.-powiedział i podwinął rękaw koszuli.
-Ale..
-Nie ma żadnego "ale"!- przerwał.- To na szczęście i na znak naszej przyjaźni. Niech to będzie nasz znak, symbol, czy coś takiego.
-No dobra, niech będzie.- rzuciłam się na niego i pocałowałam w policzek. Chłopak zawiązał mi bransoletkę na ręku.
-Chyba musisz się zbierać, nie zdążysz na warsztaty.
-Faktycznie, jeszcze raz dziękuję, widzimy się wieczorem?
-Jasne. Odwieźć cię, żebyś zdążyła?
-Chętnie.-trochę mi ulżyło. Cieszyłam się, że wyjaśniliśmy sobie wszystko. Byłam pewna, że tak naprawdę, ten pocałunek nic nie znaczył. Rzecz zrobiona pod wpływem chwili. Jednak z drugiej, było to bardzo miłe.
 Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do samochodu. Podałam chłopakowi dokładny adres. Do zajęć miałam jeszcze trochę czasu. Przez całą drogę bawiłam się bransoletką. Trochę wtapiała się w pozostałe, które nosiłam na prawym nadgarstku. Kiedy Harry zobaczył, że przypadł mi do gustu jego prezent, uśmiechnął się lekko. Po 20 minutach dojechaliśmy na miejsce.
-Jeszcze raz dziękuje.-uśmiechnęłam się promiennie.
-Nie ma sprawy. To daj znać, kiedy skończysz.
-Okej, na razie.-dałam mu buziaka w policzek, wysiadłam z samochodu i weszłam do budynku, gdzie mieściła się szkoła tańca.
 Gdy tylko weszłam, od razu zaczepiła mnie Megan. Powiedziała gdzie mogę zostawić swoje rzeczy, w jakiej sali mam zajęcia i o której mam skończyć. Ruszyłam w kierunku szatni. Przebrałam się i weszłam do odpowiedniej sali. Gdy tylko przekroczyłam próg, wszyscy się na mnie spojrzeli. Na sali było chyba jakieś 50 osób.
-Przepraszam, ale chyba pomyliłam sale.-powiedziałam i wróciłam do Megan.-Jesteś pewna, że mam w tamtej sali?-wskazałam na salę w której przed chwilą się znajdowałam.
-Tak Lily, jestem pewna.
-Poważnie?!-odpowiedziałam zaskoczona.
-Tak. Leć już. Wpadnę do was za chwilę.-uśmiechnęłam się i ponownie weszłam na salę.
-Dobra, jednak nie pomyliłam sal.-wszyscy się zaśmiali. Ja też.-Okej, ja mam na imię Lily. Prawdę mówiąc, po raz pierwszy prowadzę warsztaty, więc nie mam w tym doświadczenia. Na pewno wszyscy jesteśmy tutaj żeby się czegoś nauczyć. Wy ode mnie, ja od was. No, ale też wszyscy chcemy spędzić sympatycznie czas. Zaczniemy od rozgrzewki, potem pokażę wam choreografię no i się jej nauczymy. Kurcze, dużo was. Dobra, koniec gadania. Bierzemy się do roboty-grupa ponownie się zaśmiała. Podłączyłam iPhone'a do wieży, wybrałam odpowiednią playlistę i w głośnikach popłynęła muzyka. Stanęłam na środku sali i zaczęłam rozgrzewkę. Po 15 minutach do sali weszła Megan, w celu sprawdzenia listy.
-No to co, chwila przerwy.-powiedziałam i wyjęłam z torby butelkę z wodą. Usiadłam na podłodze i rozejrzałam się po sali. Nadal nie mogłam uwierzyć, że aż tyle osób przyszło na moje zajęcia. Przecież nie byłam jakąś sławną tancerką czy coś. Po kilku minutach mogliśmy wrócić do zajęć. Włączyłam odpowiednią piosenkę i zatańczyłam swój układ.
-Lily? Możemy sobie nagrać twój układ?
-Jasne, spoko.-uśmiechnęłam się i raz jeszcze zatańczyłam układ.-Gotowi?-wszyscy odpowiedzieli zgodnie. Zaczęłam od pierwszej ósemki. Każdy krok pokazywałam powoli, tak by każdy go zrozumiał. Musiałam przyznać, że wyglądało to całkiem fajnie. Zwłaszcza w wykonaniu tak dużej liczby tancerzy.
Na zakończenie wspólnie zatańczyliśmy choreografię.




 


-No cóż, to by było tyle z mojej strony. Mam nadzieję, że wam się podobało. Myślę, że wszyscy nauczyliśmy się czegoś od siebie.
-Mam pytanie. Będziesz prowadzić jakieś zajęcia w czasie roku szkolnego?
-Nie wiem, naprawdę. To nie jest zależne ode mnie.- kiedy wszyscy opuścili salę spojrzałam na prezent, który dostałam od Harry'ego. Przez ostatnie dwie godziny, ani razu o nim nie pomyślałam. Sama nie wiem czemu, ale pasowało mi to. Chyba ostatnio trochę za dużo o nim myślałam. Na sali cały czas było słychać muzykę. Podeszłam do wieży, odłączyłam telefon i wrzuciłam go do torby. Opuściłam salę i weszłam do szatni, wzięłam tam szybki prysznic. Gdy już się ogarnęłam, dostałam sms-a od Harry'ego "Czekam przed szkołą". Pożegnałam się z Megan i poszłam do Harry'ego. Stał przed samochodem, oparty o jego maskę. 
-Cześć pani nauczycielko, jak poszło?
-Genialnie! Wiesz ile było ludzi?! Chyba z 50! Nie spodziewałam się czegoś takiego.
-To czas to uczcić! Jedziemy od razu, czy chcesz wpaść do domu?
-Możemy jechać od razu, wzięłam prysznic tutaj, także jest spoko.
-Rewelacyjnie! Wskakuj mała-Harry puścił mi oczko
-Jaki żartowniś się z ciebie zrobił-zaśmiałam się i pojechaliśmy do domu chłopaków.
 Gdy weszliśmy wszyscy zaczęli krzyczeć na nasz widok i gratulować mi pierwszych warsztatów.
-Lily! Tak strasznie za tobą tęskniłam!-Emily rzuciła się na szyję.
-Ems! Ja za tobą też! Jak było?
-Przecudownie! Ale opowiem ci w domu, baw się dobrze!-pocałowała mnie w policzek i wróciła do Zayna. W tym samym momencie zaczęła grać muzyka, a mnie od razu porwał Harry. Zaczęliśmy tańczyć. Dawno tak dobrze się nie bawiłam. Zaczynało być gorąco, więc poprosiłam Harry'ego, żebyśmy wyszli na taras. Zgodził się i poszedł po coś do picia. Usiadłam na huśtawce i ktoś szedł w moją stronę, nie widziałam kto to, bo było ciemno, a sylwetka nie była mi znana. Gdy podszedł bliżej, a lampy ogrodowe oświetliły jego twarz coś mi zaczęło świtać. Skądś go znałam, ale nie pamiętałam skąd. 
-Cześć, pamiętasz mnie?-uśmiechnął się brunet
-Nie bardzo, a powinnam?-odwzajemniłam uśmiech, chociaż czułam się niepewnie.
-Poprosiłem o twój uśmiech w Starbucksie.
-A no tak, teraz sobie przypominam.
-Ian-chłopak podał mi rękę
-Lily
-Więc to impreza na twoją cześć? No nieźle. 
-Tak wyszło.-uśmiechnęłam się niepewnie.-Znasz chłopaków, że się tu pojawiłeś?
-Nie, ale mój kumpel ich zna i mnie przyprowadził. Masz naprawdę śliczny uśmiech.
-Dziękuję-zaczerwieniłam się.
-W ogóle jesteś cała śliczna.
-Hahaha, przestań- speszyłam się.
-Ale dlaczego? Taka jest prawda. 
-Ty też jesteś całkiem przystojny.
-Widzisz, byłaby z nas całkiem dobrana para-uśmiechnął się Ian i złapał mnie za rękę, w tym samym momencie podszedł Harry, a ja nie wiedziałam co mam zrobić.
 
Od Autorki: Kolejny rozdział już jest, ale chyba zainteresowanie co raz mniejsze. W każdym razie, jeśli się podoba, to proszę o jakiś komentarz. Do następnego! ;)

sobota, 7 grudnia 2013

Rozdział dwunasty "To się więcej nie powtórzy, obiecuję."

-Co ty tu robisz?-zapytałam, gdy wyszłam z pracy. Na dworze czekał na mnie Noel.
-Muszę z tobą pogadać.-oznajmił i spojrzał na mnie.
-Ja nie mam o czym z tobą rozmawiać. Wydaje mi się, że ostatnim razem wszystko sobie wyjaśniliśmy.
-Lily, proszę cię tylko o 5 minut rozmowy. Możemy się przejść?
-Nie.-odpowiedziałam stanowczo.-Po pierwsze, jak już mówiłam nie mam o czym z tobą rozmawiać, a po drugie, jestem umówiona.-W myślach modliłam się o to, by Harry zjawił się jak najszybciej.
-Z Harry'm? Nie rozumiesz że to nie jest dla ciebie? To nie twój świat. Przecież ty nie bardzo masz im co zaoferować.-po tych słowach w moich oczach pojawiły się łzy.- Lily, nie rozumiesz, że ja się o ciebie martwię? Nie widzisz tego? Ja naprawdę nie wiem co się ostatnio z tobą stało, ale jesteś w nich ślepo zapatrzona.-przez cały czas milczałam, a łzy powoli spływały po moich policzkach. Spojrzałam na niego, starając zobaczyć coś w jego oczach. Były jakby pełne... smutku. Zastanawiałam się czemu to robi. Czemu za wszelką cenę chce mnie zranić. Przecież byliśmy najlepszymi przyjaciółmi i tak naprawdę, to on wszystko zniszczył.
-Czemu to robisz?-spytałam, wycierając policzki.-Do tej pory wszystko było w porządku. Dopóki nie dowiedziałam się, że nie mogę na ciebie liczyć. Nie wiem dlaczego tak się stało, nie wiem czemu obwiniasz za to wszystko mnie, skoro ja nic nie zrobiłam. Przecież jakiś czas temu, sam uważałeś, że powinnam być z Harry'm, że powinnam dać im szansę. A teraz? Mówisz że się o mnie martwisz i w tym samym momencie uważasz, że powinnam przestać się z nimi spotykać.
-Lily.-nagle poczułam jak ktoś mnie obejmuje. Odwróciłam głowę i zobaczyłam Harry'ego.-Chodź.-powiedział i spojrzał się na Noela tak, jakby zaraz miał mu coś zrobić, a jego ciało było napięte. Złapał mnie w pasie i pociągnął za sobą.
-Dziękuję.-uśmiechnęłam się blado.-Dasz mi chwilę?-zapytałam Harry'ego. Brunet pokiwał potakująco głową, a ja oddaliłam się kawałek. Wyjęłam lusterko i chusteczkę. Pospiesznie wytarłam rozmazany makijaż i już po kilku minutach wróciłam do chłopaka.
-Gdzie idziemy?
-Nie wiem, może przed siebie?-zaproponował i uśmiechnął się. Nie wiem czemu, ale przy Harry'm czułam się teraz najlepiej. -To był Noel?-kiwnęłam głową- Powiesz mi co się stało?-niechętnie zaczęłam opowiadać mu o co pokłóciłam się z Noelem. Harry przez cały czas uważnie mnie słuchał. Nawet nie wiem, w którym momencie zdążyliśmy dojść do parku. Usiedliśmy na ławce.
-No i to cała historia. Sama nie wiem. Byliśmy kiedyś najlepszymi przyjaciółmi, a teraz?
-A teraz masz nas. Nie przejmuj się nim aż tak, dobrze?-chłopak uśmiechnął się do mnie.
-Dobrze.-zarumieniłam się.
-To jak, bardzo denerwujesz się warsztatami?
-Zdecydowanie tak. Nigdy nie prowadziłam czegoś takiego. Nigdy nie układałam układu dla innych  osób i nie musiałam układać kroków  tak, żebym mogła je komuś po kolei pokazać. Poza tym jestem nieśmiała i stresuje się w takich sytuacjach.-chłopak zaśmiał się cicho.
-A co ja mam powiedzieć? Ile tam będzie osób? Z 30? Pomyśl jak my czujemy się na koncertach, gdy patrzy na nas tysiące osób. Jasne, przywykliśmy do tego, ale początkowo wcale nie było tak łatwo. Ale w końcu robimy to co kochamy, sprawia nam to przyjemność i w pewnym momencie uświadamiasz sobie, że nie masz się czego bać. Myślę, a nawet jestem pewien, że u ciebie też tak będzie. Obiecuję, że jeśli wszystko dobrze pójdzie, jutro zabierzemy cię gdzieś.W końcu do tej pory nie doczekałaś się prawdziwej imprezy urodzinowej.
-Ej bez przesady. Nie jest źle, serio. I dziękuję. Umiesz pocieszać ludzi.-przytuliłam mocno Harry'ego. I wtedy zorientowałam się, że już dawno zaszło słońce. Na moich rękach pojawiła się gęsia skórka. Zsunęłam rękawy swetra.
-Chyba ci zimno, co?-zapytał Harry z troską w głosie. Pokiwałam energicznie głową.-Odprowadzę cię.-wstaliśmy z ławki i skierowaliśmy się w stronę mojego domu. Nie wiem czemu, ale nie chciałam się z nim rozstawać. Zaczęłam przywiązywać się do niego i reszty chłopaków, mimo iż częściej widywałam się z samym Harry'm. Nie oczekiwałam od niego niczego więcej niż przyjaźni. Zależało mi na tym, bym mogła z nim tak po prostu wyjść na spacer, pogadać. Po 30 minutach doszliśmy pod mój blok.
-Dziękuję, cieszę się, że mogę na ciebie liczyć.
-Nie masz za co Lily. Nigdy nie robię tego, czego nie chcę, więc możesz mieć pewność, że robię to z czystą przyjemnością.-uśmiechnął się, odsłaniając dołeczki, do których miałam ogromną słabość.
-Może wejdziesz, chociaż na chwilę?
-Nie dziś, zaraz musiałbym wyjść i byłoby mi trudniej się z tobą rozstać. Muszę się wyspać, ty zresztą też. Masz warsztaty.
-Słuszna uwaga, jeszcze raz dziękuję.-wtuliłam się w Harry'ego, a on odsunął mnie lekko od siebie, złapał za podbródek i pocałował. Nie protestowałam. Potem spojrzeliśmy sobie w oczy.
-Dobranoc Harry.-wyrwałam się z jego objęcia i wbiegłam do klatki. Gdy weszłam do mieszkania i zamknęłam za sobą drzwi padłam na kanapę i chyba godzinę patrzyłam się w sufit analizują wszystko, co się stało. Od kłótni z Noelem, po pocałunek z Harry'm. Umyłam się i położyłam do łóżka, nie mogłam zasnąć i uśmiech sam cisnął mi się na usta. O godzinie 1.25 dostałam wiadomość od Harry'ego: "To się więcej nie powtórzy, obiecuję." Odpisałam natychmiast: "Szkoda, to było bardzo miłe.". Odłożyłam telefon, przewróciłam się na drugi bok i usnęłam.

Od Autorki: Jest kolejny rozdział. Jak pamiętacie, poprzedni był równo tydzień temu. W każdym razie, rozdział mi się podoba, zakończenie najbardziej :). Jeśli czytasz, skomentuj :). Do następnego!

niedziela, 1 grudnia 2013

Rozdział jedenasty "Chociaż ja i tak uważam, że bardziej pasujesz do Harry'ego."

-Lils, już jestem.-usłyszałam głos Emily i niechętnie otworzyłam oczy.
-No cześć.-odpowiedziałam i spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Była godzina 9. Ale nie to przykuło moją uwagę. Miałam 3 nieodebrane połączenia od Harry'ego, 2 od Niall'a i jednego SMSa od Liam'a.-Nie wiesz czego ode mnie chcieli chłopcy?
-Nie wiem, ale nie oddzwaniaj teraz, bo mają koncert.
-Spoko.- przetarłam oczy ręką. W między czasie Emily zdążyła pójść do swojego pokoju. Wstałam z kanapy i nalałam sobie soku do szklanki.
-Muszę z tobą pogadać.-oznajmiła wracając do salonu.
-O czym? 
-Myślę, że wiesz.- Tak, wiedziałam doskonale, ale nie miałam ochoty o tym rozmawiać. Z każdym dniem, co raz bardziej denerwował mnie ten temat. Przewróciłam oczami i spojrzałam błagalnie na przyjaciółkę.
-Tutaj nie ma o czym rozmawiać. Od wczoraj nic się nie zmieniło.- usiadłyśmy na sofie- I raczej nic się nie zmieni. To jest trochę bardziej skomplikowane niż z tobą i Zayn'em. Nawet jeśli Harry by mi się podobał czy coś, raczej nie działa to w drugą stronę. Ale, że nie ma takiej sytuacji, tym bardziej nie ma o czym mówić.
-Jakiej sytuacji nie ma?-zapytała.
-Takiej, że Harry mi się podoba, albo ja jemu.- przez twarz mojej przyjaciółki przebiegł jakiś dziwny cień.- Em, stało się coś?
-Co? Nie nic, wszystko w porządku.- odpowiedziała i uśmiechnęła się. -To co, może skończymy temat o mnie, a zaczniemy mówić o tobie?-dziewczyna zaśmiała się, co było równoznaczne, że się zgadza.-Opowiadaj.
-Ojejku. Jest wspaniale. Dogadujemy się. Zayn jest naprawdę najfantastyczniejszym chłopakiem na świecie. Cieszę się, że go mam.- kiedy Emily opowiadała tak o swoim związku z Zayn'em, cały czas uśmiechają się od ucha do ucha. Prawdę mówiąc, trochę zaczynałam jej tego zazdrościć. To było naprawdę urocze. Widać było, że cieszy się na każde spotkanie z nim. Uśmiechała się nawet wtedy, gdy o nim mówiła. -No, ale to, że u mnie jest fantastycznie, wcale nie znaczy, że u ciebie też.
-O rany! Daj mi już z tym spokój.-powiedziałam poddenerwowana.
-Nie dam ci spokoju. Co się stał między tobą, a Noelem?
-Uznał, że nie powinnam przyjaźnić się z chłopakami. I jeszcze nie wiem czemu, ale powiedział mi, że kiedyś był we mnie zakochany, ale mam być spokojna, bo mu już przeszło. Dodatkowo według niego, odkąd poznałam chłopaków moje życie nie jest normalne.-Emily spojrzała na mnie z lekkim zdezorientowaniem.-Przecież moje życie od dłuższego czasu nie było normalne.
-A nie pomyślałaś, że może on się martwi o ciebie?
-Okej, ja rozumiem, ale on nie ma prawa żądać ode mnie, że przestane spotykać się z nimi. Em, ty też się o mnie martwisz, a tego nie oczekujesz.
-Tylko jest taka mała subtelna różnica między mną, a Noelem. Ja jestem z Zayn'em, znam chłopaków i jestem w 100% przekonana, że wiesz co robisz. Wybacz, ale znam cię i wiem jaka jesteś uparta. A może Noel nadal cię kocha? Chociaż ja i tak uważam, że bardziej pasujesz do Harry'ego.
-Ty od początku uważasz że powinnam być z Harry'm. Ale to niemożliwe. Poza tym jesteśmy przyjaciółmi, a ja nie chcę żeby to się zmieniło. Nic do niego nie czuję. Przecież kilka dni temu Harry zaprzeczył, że jesteśmy razem. Emily, przestać nas swatać.-Wstałam z kanapy i poszłam do łazienki. Miałam dosyć tego dnia. Jedyne czego chciałam to pójść spać i spędzić jeden dzień bez chłopaków. Weszłam pod prysznic i poczułam jak ciepłe krople spływając po moim ciele. Może i Emily miała trochę racji, ale ja nie chciałam się zaangażować czy coś. A jeśli chodzi o Harry'ego to on przecież mógłby mieć każdą dziewczynę, niekoniecznie mnie. Wyszłam z łazienki. W salonie nadal siedziała Emily.
-Wiem, już idę, a poza tym koniec tematu o Harry'm.
-Dziękuję.
-To co, śpimy sobie jutro do 10?
-Mhm.-dziewczyna uśmiechnęła się do mnie i zniknęła w swoim pokoju. Zaścieliłam łóżko i usiadłam na nim. Nie byłam zmęczona. Włączyłam telewizor w celu znalezienia jakiegoś filmu, ale niestety nic nie znalazłam. Zamiast oglądania postanowiłam posłuchać muzyki. Zawsze pomagało mi to zasnąć. Włączyłam muzykę i zamknęłam oczy. Obudziło mnie nieustanne dzwonienie do drzwi.
-Miało być o 10!-krzyknęłam i schowałam głowę pod poduszkę. Osoba stojąca za drzwiami miała najwyraźniej gdzieś mój komentarz. Westchnęłam ciężko i powolnym krokiem ruszyłam w stronę drzwi.-Idę!- otworzyłam drzwi i przetarłam oczy.
-Cześć Lily.
-Zayn? Co ty tu robisz?- zapytałam zaspanym głosem.
-Mogę wejść?-przesunęłam się i szerzej otworzyłam drzwi. Kiedy chłopak wszedł do środka, a ja zamknęłam za nim drzwi, ponownie położyłam się do łóżka. -Jest Emily?
-Nie wiem. Sprawdź.-odpowiedziałam znużonym głosem i zamknęłam oczy. Już po chwili poczułam jak chłopak wraca do salonu i siada na moim łóżku.
-Nie ma jej. Lily, no weź, musisz mi pomóc.-westchnęłam i otworzyłam jedno oko. Chłopak najpierw spojrzał na mnie błagalnie, a potem uśmiechnął się do mnie. Gdybym go nie znała i nie wiedziała, że jest z moją przyjaciółką mogłabym uznać że mnie podrywa. Podniosłam się do góry i usiadłam po turecku.-Okej, bo wpadałem na taki pomysł, żeby zabrać Emily na weekend do Paryża. Tylko to musi być niespodzianka. Myślałem na przykład o tym, by pojechać dzisiaj wieczorem i wrócić w niedzielę. Myślisz, że się ucieszy?-uśmiechnęłam się i przytuliłam się do niego.
-Na pewno. Nawet nie wiedziałam, że jesteś takim romantykiem. Emily to szczęściara. Zazdroszczę jej tego.-dopiero po chwili zorientowałam się co powiedziałam.-Um, nie ważne. W czym mam ci pomóc?
-Musisz ją spakować. No wiesz, jakieś rzeczy na co dzień i jakąś elegancką sukienkę.
-Już się robi.-wstałam z łóżka i pobiegłam do sypialni mojej przyjaciółki. Wyciągnęłam z jej szafy walizkę i zaczęłam ją pakować. Po 20 minutach Zayn zajrzał do pokoju.
-I jak idzie?
-Już prawie gotowe.
-Okej. A wiesz może gdzie jest Em? 
-Nie wiem. Ale jak wróci dam ci znać.-uśmiechnęłam się. Chłopak jeszcze raz przytulił mnie do siebie i podziękował.
-Wiesz, że to wszystko dzięki tobie?-zapytał, gdy był już za drzwiami. 
-To głównie wasza zasługa. Przecież od początku było widać, że do siebie pasujecie. Leć już.-zamknęłam drzwi i usiadłam na łóżku. Zerknęłam na wyświetlacz telefonu. Dochodziła dopiero 9. Wiedziałam, że już nie usnę. Postanowiłam doprowadzić się do ładu i trochę posprzątać. Założyłam różową koszulkę na ramiączka, czarne rurki, a na ręcę zarzuciłam szary sweter. Zaczęłam od sprzątnięcia salonu i kuchni. Potem posprzątałam łazienkę O 12 do domu wróciła Emily.
-No gdzie byłaś?
-Widzę, że sprzątałaś. Zrobię śniadanie.
-Słusznie. No więc, gdzie byłaś?
-Mama do mnie zadzwoniła. Ma jakieś problemy z Mike'm. Nic takiego, ale chciała, żebym z nim pogadała. Ale nie ważne. Poza tym zrobiłam zakupy.-dziewczyna zaczęła rozpakowywać torby i robić śniadanie.Wzięłam telefon, który leżał na stoliku i napisałam wiadomość do Zayn'a, tak jak obiecałam. Po 15 minutach dziewczyna postawiła przede mną talerz z kanapkami. Widać było, że ma jakieś problemy z Mike'm. Miałam nadzieję uda jej się zrelaksować przez ten weekend. Po śniadaniu, które można by uznać za obiad postanowiłyśmy trochę odpocząć.
-Cześć kochanie.-przywitał się Zayn z Emily, gdy tylko przekroczył próg mieszkania.-Zabieram cię na małą wycieczkę.
-Jaką wycieczkę? Lily, wiesz coś o tym?-uśmiechnęłam się do Zayn'a-No nie wierzę.
-Emily, chodź. Mamy mało czasu.-przyjaciółka pożegnała się ze mną i razem z swoim chłopakiem opuściła mieszkanie.
***
Kiedy zbierałam się do wyjścia, usłyszałam pukanie do drzwi. Gdy otworzyłam oniemiałam.
-Cześć Lily.
-Harry? Cześć!-rzuciłam się na niego i szybko odsunęłam zdając sobie sprawę jaki czyn właśnie popełniłam.- Co ty tu robisz?- zapytałam zawstydzona i z rumieńcami na twarzy.
-No tak wpadłem cię wyciągnąć na jakiś spacer, albo kawę.-powiedział uśmiechając się do mnie. Widać było po nim, że wciąż jest zaskoczony moją reakcją.
-To bardzo miło z twojej strony, ale właśnie idę do pracy.-powiedziałam zakładając buty.
-Do Starbucksa?
-Mhm.
-To może chociaż cię odprowadzę?- zapytał z przekonującym uśmiechem.
-Bardzo chętnie. A na spacer możemy się wybrać wieczorem.-chłopakowi najwidoczniej spodobała się ta propozycja, bo na jego twarzy ponownie zawitał uśmiech, a w oczach można było dostrzec iskierki szczęścia. Wyszliśmy z domu. Na dworze był cieplej niż myślałam. Mimo iż dochodziła już 4, słońce świeciło w najlepsze.
-To o której kończysz?
-O 8. Trochę późno, nie przeszkadza ci?
-Idealnie. Chyba nawet wolę wychodzić z domu wieczorem, bo jest mniej ludzi.
-Faktycznie.-przez chwilę szliśmy w milczeniu. Ja wciąż analizowałam co się stało w mieszkaniu. Moja reakcja była dziwna, a ja nie miałam nad nią kontroli. Po 10 minutach doszliśmy pod miejsce mojej pracy.
-To w takim razie będę o 8.-chłopak posłał mi miły uśmiech i pocałował w policzek, a ja weszłam do kawiarni. Jak zawsze było tam sporo osób. Przywitałam się z Grace i pozostałymi osobami, z którymi pracowałam. Gdy tylko zaczęłam pracę, zauważyłam jak kilka dziewczyn przygląda mi się. "O nie"-pomyślałam. Miałam już tego trochę dosyć. Od kiedy poznałam chłopaków, cały czas ktoś mi się przyglądał. Chyba zaczynałam rozumieć, jak oni czują się w tym wszystkim. Nie było to łatwe.
-Cześć.-jakiś głos wyrwał mnie z zamyślenia.
-Cześć, co dla ciebie? -Latte.-odpowiedział chłopak. Przyjęłam należną kwotę i zajęłam się zamówieniem.
-Proszę.-postawiłam kawę na blacie.-Coś jeszcze?
-Może być twój uśmiech?- zaśmiał się chłopak, a ja odruchowo uśmiechnęłam się.-Od razu lepiej. Ian.-wyciągnął rękę w moją stronę.
-Lily. 
-Jakoś nigdy wcześniej cię tu nie widziałem. Jesteś nowa? Bo jak tak, to bardzo dobrze ci idzie.
-Dzięki.-uśmiechnęłam się blado.-Pracuje tu od pewnego czasu. Strasznie cię przepraszam, ale muszę wracać do pracy.
-Jasne, rozumiem. To mam nadzieję, że do zobaczenia.
- Na razie.- westchnęłam głęboko i wróciłam do pracy. Kilka nastolatek, które patrzyły się na mnie już sobie poszły. Odetchnęłam z ulgą, bo ich obecność trochę mnie stresowała. Nawet nie zauważyłam, kiedy na zegarku wybiła godzina 8.
-Jesteś wolna.- podeszła do mnie Grace. Na zewnątrz, dostrzegłam znajomą sylwetkę. Nie był to jednak Harry.

Od Autorki:
Po miesięcznym opóźnieniu jest kolejny, już jedenasty rozdział. Mam nadzieję, że Wam się podoba. Kolejny rozdział będzie już niedługo. Jeśli Ci się podoba, masz jakieś pytania albo sugestie skomentuj :). Do następnego!